Pseudo-specjaliści IT w prywatnych firmach: mistrzowie tonera, restartu i kabli bez końca


Pseudo-specjalista IT trzyma toner jak nagrodę filmową
Król tonera – bohater każdego biura

Wstęp – czyli IT w wydaniu „kawowym”

Każda firma prywatna ma dział IT. A przynajmniej coś, co nazywa działem IT. W praktyce to zazwyczaj jeden gość, który twierdzi, że zna się na komputerach, bo kiedyś zainstalował Windowsa XP koledze z podstawówki.

To są nasi bohaterowie – pseudo-specjaliści IT. Ludzie, którzy wchodzą do biura z miną Steve’a Jobsa, ale kończą dzień jako bohaterowie… tonera i restartu.


Królestwo tonera i restartu

Pseudo-IT ma dwie supermoce: wymiana tonera i włącz/wyłącz.

📌 Scenka biurowa:

  • Pracownik: „Panie Tomku, drukarka znowu nie działa!”
  • Pseudo-IT: „A proszę spróbować jeszcze raz wydrukować”.
  • (5 minut później, toner wyjęty, włożony odwrotnie, drukarka pluje czarną mgłą)
  • Pseudo-IT: „No widzi pani? Działa!”

Restart natomiast to prawdziwy rytuał. W pseudo-IT-landzie nie ma problemu, którego nie rozwiąże restart. Nawet jak spadnie Internet w całym mieście – pseudo-IT i tak powie:
„Proszę wyłączyć i włączyć router, a potem komputer, a potem jeszcze raz router. To powinno pomóc.”


Restart – uniwersalne lekarstwo na wszystko

Oprogramowanie – czarna magia

Dla pseudo-IT każda aplikacja powyżej Painta to czarna magia. Word? Jeszcze ujdzie. Excel? „To dla księgowych, nie dla informatyków”.
Ale kiedy trzeba zainstalować aktualizację systemu?
– „A po co to komu? Działa, to nie ruszać!”

Efekt: firma przez lata korzysta z Windowsa 7, a pseudo-IT twierdzi, że to „stabilniejsza wersja niż ta wasza dziesiątka”.

Kiedy przychodzi audyt bezpieczeństwa, pseudo-IT nagle robi się niewidzialny. Wtedy pada klasyk:
– „To trzeba było zgłosić wcześniej”.


Aktualizacja – wróg naturalny pseudo-IT

Mistyka kabli i magicznych pudełek

Pseudo-IT uwielbia kable. A raczej ich plątaninę. Jego naturalne środowisko to karton pełen przewodów, które zbiera od 2005 roku.

Legenda biurowa mówi, że pseudo-IT rozpoznaje kable po zapachu.
– „To nie jest HDMI, to pachnie jak stary USB 2.0”.

Router to dla niego „święty Graal”. Zawsze mówi:
„Proszę nie dotykać tego pudełka, bo spadnie Internet i będzie katastrofa”.

Tym pudełkiem jest oczywiście router za 99 zł z marketu. Ale pseudo-IT opowiada o nim tak, jakby NASA przez niego komunikowała się z Międzynarodową Stacją Kosmiczną.


Kable – jego naturalne środowisko

Spotkania firmowe i IT-bingo

Na spotkaniach pseudo-IT zawsze musi błyszczeć. I to najlepiej pustymi frazesami.

Typowe hity pseudo-IT-bingo:

  • „Chmura musi być zgodna z redundancją protokołu bezpieczeństwa” – nikt nie wie, co to znaczy, ale brzmi dobrze.
  • „Optymalizacja procesów wymaga integracji systemowej” – czyli zmiana kabla.
  • „Zrobimy backup w chmurze hybrydowej” – czyli pendrive w szufladzie.

Pracownicy czasem grają w ukryte „bingo pseudo-IT” – zaznaczają w notesie każde modne słowo, które padnie. Nagrodą jest darmowa kawa, bo pseudo-IT i tak zapomni oddać paragon.


Brzmi mądrze, ale nic nie znaczy

Jak rozpoznać pseudo-specjalistę IT?

  1. Zawsze ma słuchawki na uszach – żeby nikt nie przeszkadzał, gdy ogląda „jak zresetować drukarkę” na YouTubie.
  2. Mówi o „serwerowni” – która w praktyce jest szafką z routerem obok kuchni.
  3. Zawsze podkreśla, że zna Linuxa – bo raz włączył Ubuntu z pendrive’a.
  4. Twierdzi, że zna angielski – ale mówi „łajfaj” i „fejsbuk”.
  5. Ma klucze do wszystkich pomieszczeń – bo gdzieś muszą trzymać toner i kabelki.

Folklor biurowy – pseudo-IT jako legenda firmy

Każda firma ma swoje legendy:

  • Pani z kadr, która nigdy nie ma czasu.
  • Kierownik, co zawsze pyta „czemu tak wolno?”.
  • No i pseudo-IT – wieczny bohater biura.

To właśnie on sprawia, że przy kawie zawsze są tematy:

  • „Wywaliło korki, bo podłączył czajnik do listwy serwerowej”.
  • „Wgrał nowy sterownik i drukarka zaczęła mówić po hiszpańsku”.
  • „Nie wiedział, że mail można wysłać do kilku osób naraz”.

Ewolucja pseudo-IT

Pseudo-IT to istota, która ewoluuje.

  • Poziom 1: Wymieniacz tonera – jego pierwsze zadanie i źródło dumy.
  • Poziom 2: Resetator komputerów – zaczyna stosować mantrę „wyłącz i włącz”.
  • Poziom 3: Mag kabli – nikt nie wie, jak, ale zawsze ma kabel „do wszystkiego”.
  • Poziom 4: Mędrzec spotkań – mówi mądrze, choć nie wie o czym.
  • Poziom 5: Szaman systemów – twierdzi, że ogarnia „serwery”, czyli router.

Ewolucja biurowego specjalisty

Cytaty złotych myśli pseudo-IT

  • „To nie system, to użytkownik źle kliknął”.
  • „Nie działa, bo ma pani za dużo plików na pulpicie”.
  • „Excel się nie włącza? Proszę poczekać, zrobię restart budynku”.
  • „Serwer się wysypał? To przez pogodę”.
  • „Wszystko działało, dopóki ktoś tego nie dotknął”.

Czy pseudo-IT jest potrzebny?

Tak, bo ktoś musi robić za maskotkę firmy.
Bo ktoś musi być bohaterem legend przy kawie.
Bo ktoś musi naciskać „reset” i udawać, że ratuje świat.

Czy firma przetrwałaby bez pseudo-IT? Pewnie tak. Ale czy byłoby tak zabawnie? Absolutnie nie.


Pseudo-IT a bezpieczeństwo danych

Pseudo-IT to nie tylko toner i restart – to także ekspert od „cyberbezpieczeństwa”. Przynajmniej tak twierdzi.

Jego złote rady w tym zakresie to:

  • „Hasło do Wi-Fi? Niech pani da 12345, łatwiej zapamiętać”.
  • „Proszę nie klikać w podejrzane linki… oprócz tego, co ja właśnie wysłałem, bo to wyglądało ciekawie”.
  • „Antywirus? A po co, przecież mamy firewalla w routerze”.

Najlepsze jednak są sytuacje, gdy pseudo-IT sam zapisuje wszystkie hasła… w pliku tekstowym na pulpicie o nazwie „HASLA_SUPER_TAJNE.txt”.


Pseudo-IT i relacje z użytkownikami

Pseudo-IT nie naprawi problemu od razu. On musi się najpierw nacieszyć swoją pozycją władcy technologii.

📌 Typowy dialog:

  • Użytkownik: „Panie Tomku, komputer nie działa, nie mogę pracować”.
  • Pseudo-IT: „Proszę napisać zgłoszenie na helpdesku”.
  • Użytkownik: „Ale nie mamy helpdesku…”.
  • Pseudo-IT: „No właśnie, to nie jest mój problem”.

Dzięki temu pseudo-IT utrzymuje aurę tajemniczości i władzy. Bo przecież „tylko on wie, jak działa system”.


Pseudo-IT i zakupy sprzętu

Każda firma musi czasem kupić sprzęt komputerowy. I wtedy pojawia się pseudo-IT – samozwańczy ekspert od specyfikacji.

Efekt?

  • Laptop za 10 tys. zł kupiony do Excela i poczty.
  • Drukarka z funkcją faksu, bo „może się przydać”.
  • Monitor 4K dla księgowej, żeby mogła „lepiej widzieć tabelki”.
  • Router „najmocniejszy w sklepie”, który obsługuje trzy urządzenia, zanim się spali.

Pseudo-IT zawsze też podkreśla, że „zna się na markach”, ale w praktyce kupuje to, co było najbliżej kasy.


Pseudo-IT kontra prawdziwi informatycy

Najciekawsze sceny zaczynają się, kiedy firma musi zatrudnić prawdziwego informatyka albo zewnętrzną firmę IT.

Pseudo-IT wtedy:

  • Nagłe „znika” ze spotkań, bo wie, że ktoś go rozgryzie.
  • Przestaje rzucać mądrymi słówkami, bo boi się, że zostanie zdemaskowany.
  • Zaczyna nazywać siebie „koordynatorem ds. IT”, żeby nikt nie wymagał od niego faktycznych działań.

📌 Scenka:
Prawdziwy informatyk: „Gdzie macie serwer backupów?”
Pseudo-IT: „Serwer… hmm… a, stoi w szafie obok mopów”.


Pseudo-IT i „innowacje”

Pseudo-IT to także wielki wizjoner. Co chwila wpada na pomysły „innowacji technologicznych”, które mają zrewolucjonizować firmę.

Na przykład:

  • „Zróbmy aplikację mobilną do logowania na drukarkę!”
  • „Przenieśmy wszystko do chmury… ale niech chmura będzie na pendrivie, bo taniej”.
  • „Zainwestujmy w VR do spotkań, wtedy będzie bardziej nowocześnie”.

Oczywiście żadna z tych „innowacji” nigdy nie wychodzi poza etap prezentacji w PowerPoincie z darmowym szablonem.


Pseudo-IT a język technologiczny

Pseudo-IT uwielbia żargon. Problem w tym, że używa go jak generator losowych haseł.

📌 Przykłady wypowiedzi:

  • „Musimy zsynchronizować protokoły cache’owania w pamięci chmurowej” (czyli: komputer się zacina).
  • „Router wymaga aktualizacji firmware’u redundancji” (czyli: kabel się wysunął).
  • „Trzeba zoptymalizować przestrzeń serwerową w kontekście back-endu” (czyli: dysk jest pełny).

Pracownicy kiwają głowami, bo brzmi to profesjonalnie. Ale w praktyce oznacza: „sam nie wiem, co się stało”.


Pseudo-IT w sytuacjach kryzysowych

Gdy coś naprawdę się popsuje (np. padnie Internet w całej firmie), pseudo-IT zamienia się w bohatera akcji.

Jego ruchy w kryzysie:

  1. Chodzi szybko po biurze, żeby wyglądało, że działa.
  2. Dzwoni do BOK-u dostawcy Internetu i pyta, czy mogą „zrestartować satelitę”.
  3. Udaje, że sprawdza kable, choć tak naprawdę tylko je dotyka.
  4. Po godzinie oznajmia: „Naprawione!” – akurat wtedy, gdy dostawca sam usunął awarię.

Pseudo-IT a szkolenia

Pseudo-IT uwielbia jeździć na szkolenia. Ale nie takie, które faktycznie czegoś uczą – tylko te, gdzie dają certyfikat i darmowy długopis.

Po powrocie zawsze mówi:
– „Byłem na zaawansowanym kursie cyberbezpieczeństwa” – a w praktyce obejrzał prezentację o tym, żeby nie otwierać maili od nigeryjskich książąt.


Co by było, gdyby pseudo-IT zniknął?

Na koniec warto zadać pytanie: co by się stało, gdyby pseudo-specjaliści IT zniknęli z prywatnych firm?

  • Drukarki stałyby bez obsługi, nikt nie wiedziałby, jak wyjąć toner.
  • Kable leżałyby w szufladach, a nikt nie miałby odwagi ich dotknąć.
  • Na spotkaniach firmowych zabrakłoby kogoś, kto rzuca modnymi słowami.
  • Pracownicy musieliby sami… włączać i wyłączać komputery.

Świat może byłby efektywniejszy, ale na pewno mniej zabawny.


Nie pracuje – on zarządza infrastrukturą krytyczną

🔚 Podsumowanie

Pseudo-specjaliści IT to fenomen, którego nie da się usunąć żadnym antywirusem. W każdej prywatnej firmie wyrastają jak chwasty między kablami – czasem śmieszni, czasem irytujący, ale zawsze… niezastąpieni.

Bez nich nie mielibyśmy komu zrzucać winy, gdy system padnie. Nie mielibyśmy kto wymienić tonera (choćby w piątej próbie). Nie mielibyśmy swojego lokalnego „eksperta”, który potrafi powiedzieć 20 razy „to przez użytkownika” i ani razu „to moja wina”.

I choć często śmiejemy się z ich niekompetencji, to jednak tworzą oni niepowtarzalny koloryt firmowego życia. Bo prawdziwi specjaliści IT rozwiążą problem – a pseudo-specjaliści dadzą nam materiał na memy, anegdoty i… takie właśnie satyryczne artykuły.

A więc – szanujmy ich, bo są niczym Windows XP: nikt już nie potrzebuje, ale każdy wspomina z uśmiechem.

Odwiedź naszego Facebooka!

Tagi:

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *