Informatyka w polskich szkołach: Windows 95, kreda i nauczyciel od chemii


Polska sala komputerowa z komputerami z lat 90., nauczyciel od chemii prowadzi informatykę.
Informatyka w polskich szkołach

Informatyka w polskiej szkole, czyli lekcja życia w DOS-ie

Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak wygląda nauka informatyki w polskich szkołach? Jeśli nie, to wyobraź sobie, że masz do wyboru dwie wersje:

  1. „Premium” – sala komputerowa wyposażona w 10 laptopów z 2008 roku, z których działa pięć (po podłączeniu do ładowarki i modlitwie do św. Klawiaturiusza).
  2. „Lite” – tablica, kreda i nauczyciel, który jeszcze wczoraj tłumaczył, jak się wiąże wiązania chemiczne, a dziś pokazuje, gdzie się klika w „Painta”.

Tak mniej więcej wygląda informatyka w XXI wieku – w kraju, gdzie uczniowie mają TikToka w małym palcu, a szkoła pokazuje im, jak zrobić folder.


Nauczyciel z przypadku – informatyk z doskoku

Największym paradoksem jest to, że informatykę bardzo często prowadzi ktoś, kto nie ma z nią nic wspólnego. Matematyczka? Chemik? Wychowawczyni od przyrody? Czemu nie! Wystarczy „kurs doszkalający” i już można tłumaczyć, jak się wstawia tabelkę w Wordzie.

Efekt? Nauczyciel uczy dzieci korzystania z Worda, ale sam pisze wszystkie sprawdziany na maszynie do pisania, bo „tak jest szybciej”.

Pamiętam historię z jednej szkoły, gdzie informatykę prowadził historyk. Uczył dzieci obsługi Internetu, ale… zakazał używania Google, bo twierdził, że „Wikipedia to manipulacja, a Google to szatan”.


Od pierwiastków do plików – szybka ścieżka kariery nauczyciela.

Sprzęt – czyli muzeum techniki w praktyce

Polskie szkoły często mają pracownie komputerowe, które wyglądają jak wystawa w muzeum techniki.

  • Komputery, które pamiętają czasy, gdy „Gadu-Gadu” było hitem.
  • Monitory CRT, przy których uczniowie wyglądają jak rentgenowani pacjenci.
  • Klawiatury tak pożółkłe, że sanepid powinien je wpisać na listę zagrożeń biologicznych.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze Internet, który działa tylko wtedy, gdy nikt nie ściąga aktualizacji do Windowsa XP.


Kliknij Enter, jeśli odważysz się dotknąć tej klawiatury.

Program nauczania – folder, Paint i tabelka w Excelu

Uczniowie w 2025 roku ogarniają montaż filmów na TikToku, nagrywają gameplaye na YouTube i zakładają własne sklepy w Internecie. Tymczasem szkoła uczy ich:

  • jak zapisać plik w Wordzie,
  • jak narysować domek w Paincie,
  • jak stworzyć tabelkę w Excelu, która nikomu nigdy do niczego się nie przyda.

Nie wspomnę już o tym, że niektóre podręczniki dalej uczą obsługi… dyskietek. W 2025 roku! Gdyby ktoś chciał pokazać dziecku dyskietkę, to musi ją najpierw odkopać z szuflady obok VHS-ów.


Programowanie przyszłości: domek w Paincie.

Praktyka vs teoria, czyli jak zostać adminem bez komputera

Najlepsze jest to, że uczniowie czasami mają lekcję informatyki… bez komputera.
Tak, dobrze czytasz. W sali nie ma sprzętu, więc nauczyciel pokazuje „na sucho”, jak wygląda Word. Na tablicy rysuje kwadraty (to ikony), a obok nich linie (to menu rozwijane).
Lekcja kończy się zadaniem domowym: „Wyobraź sobie, że zapisujesz plik i opisz ten proces w zeszycie”.


Symulator Office 365 – wersja offline.

Informatyka przyszłości – czyli VR z kredą w tle

Zamiast wprowadzać do szkół programowania, uczenia maszynowego czy cyberbezpieczeństwa, nadal uczymy dzieci, jak „wstawić obrazek do dokumentu”. A potem dziwimy się, że w rankingach kompetencji cyfrowych jesteśmy w ogonie Europy.

Bo jak tu się rozwijać, skoro w szkołach dalej trwa walka o to, czy komputer ma się w ogóle włączyć?


Podsumowanie – czyli jak zostać mistrzem Painta

Informatyka w polskich szkołach to parodia sama w sobie. Zamiast uczyć młodych ludzi praktycznych umiejętności, przygotowujemy ich do pracy… w sekretariacie sprzed 20 lat.

Dzieci umieją same nagrywać filmy, tworzyć grafiki w Canva, czy robić memy w tempie światła. Ale w szkole uczą się, jak w Excelu wyliczyć średnią ocen. To trochę tak, jakby w szkole jazdy uczyć ludzi tylko zmiany opon, a potem dziwić się, że nie potrafią jeździć.


Morał

W polskiej szkole informatyka to nie nauka. To survival.
I jedyne, co z niej wynosisz, to umiejętność… cierpliwego czekania, aż komputer w końcu się włączy.

Zobacz również: Pseudoekologia w świecie elektroniki: czyli jak koncerny sprzedają nam powietrze w imię ratowania planety

Odwiedź nas na Facebooku!

Tagi:

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *