
Pamiętasz jeszcze te czasy, kiedy na Instagramie królowali ludzie z krwi i kości? Tak, to było dawno temu – mniej więcej wtedy, gdy Facebook jeszcze działał szybciej niż twoja lodówka z Wi-Fi. Dziś w social mediach wcale nie musisz być piękny, bogaty ani nawet… prawdziwy. Wystarczy, że jesteś wygenerowaną przez AI dziewczyną o idealnych proporcjach i wyprasowanym brzuszku w 8K.
I zgadnij co – ona właśnie zgarnia więcej lajków niż ty, twoja dziewczyna i twoja mama razem wzięte.
Influencerzy 2.0 – bez cellulitu, bez zmarszczek, bez problemów
Zwykły człowiek potrzebuje 40 minut, żeby zrobić dobre selfie: poprawić światło, znaleźć filtr, który nie zamienia nosa w ziemniaka, a potem jeszcze spędzić pół godziny zastanawiając się, czy dać hasztag #fitlife czy #nofilter (oczywiście kłamiąc w obu przypadkach).
AI influencer? Klik. Gotowe.
Nie ma problemów z oświetleniem – sztuczna dziewczyna świeci wewnętrznym światłem GPU. Nie ma kaca po wczorajszym prosecco, nie ma złamanego paznokcia i – co najważniejsze – nie pisze do byłego o 2 w nocy.
Idealna partnerka dla social mediów.

Sponsoring? Proszę bardzo
Marki już się połapały, że influencerzy generowani przez AI mają jedną przewagę nad prawdziwymi: nigdy nie wpadną w aferę. Nie znajdziesz ich na nagraniu z imprezy w Ząbkach, nie obrażą nikogo w komentarzu i nie będą żądały „zapłaty w barterze, ale z hotelem 5★”.
AI dziewczyna wrzuci zdjęcie w sneakersach, zrobi sztuczny uśmiech i wygeneruje idealny opis, który kupi cię bardziej niż promocja na Shopee.

„Ale to tylko obrazek!” – krzyczą ludzie w komentarzach
Tak, to tylko obrazek. Ale ładniejszy od ciebie, więc lajki lecą.
W dodatku sztuczna dziewczyna nie marudzi, nie wrzuca zdjęć obiadu (który i tak wygląda jak karma dla psa) i nie wrzuca story z podpisem „kocham moją paczusię”.
W pewnym sensie – AI influencer to marzenie internetów. Zamiast śledzić nudne życie realnych ludzi, możesz śledzić perfekcyjne życie kogoś, kto… nawet nie istnieje.
Czy człowiek ma jeszcze szansę?
Tu powinna być odpowiedź w stylu „tak, bo autentyczność zawsze wygra”.
Ale nie.
Prawda jest taka, że lajki już dawno nie mają nic wspólnego z autentycznością. Na Instagramie wygrywa to, co szybciej przyciągnie wzrok – a AI nie zna litości. Tworzy idealne ciała, perfekcyjne wakacje i takie uśmiechy, że nawet dentysta z Hollywood by się popłakał.
Ty wrzucasz zdjęcie znad Bałtyku, na którym wieje jak w Mordorze? Sorry, AI właśnie pokazała Malediwy z drona, którego nawet nie ma.

Przyszłość: AI love story
To tylko kwestia czasu, aż ktoś zakocha się w AI influencerce. I to nie w żartach. Już teraz istnieją wirtualne partnerki, które wysyłają ci wiadomości, chwalą twój nowy T-shirt i nie wyłączają telefonu, kiedy zaczynasz mówić o swoich zainteresowaniach.
W przyszłości będzie to wyglądało tak:
- Ślub z hologramem AI influencerki.
- Weselny tort renderowany w Blenderze.
- Dzieci? Do pobrania w wersji beta.

A ty?
Ty dalej czekasz 12 godzin na odpowiedź od dziewczyny na Messengerze, podczas gdy sztuczna Julia_3.0 już zdobyła 100k followersów, kontrakt z Nike i… twoje serce.
Nie martw się. To naturalne. W końcu technologia ma sprawiać, żeby życie było łatwiejsze. Nawet jeśli to życie nie istnieje.
Podsumowanie
AI influencerzy to parodia internetu, która sama stała się rzeczywistością. Nie potrzebujesz ciała, nie potrzebujesz mózgu – wystarczy ładny prompt. A lajki i tak będą leciały.
Bo w XXI wieku najważniejsze jest nie to, żeby być, tylko żeby dobrze wyglądać na zdjęciu. Nawet jeśli nigdy nie istniałeś.
Odwiedź nas na Facebooku!
Zobacz również: Pokolenie Scrolla – jak młodzież zamieniła mózg na tryb samolotowy






Jeden komentarz