
Wstęp
Internet kiedyś służył do wymiany wiedzy, szukania informacji i oglądania śmiesznych kotków. Dziś? To głównie arena, gdzie influencerzy rywalizują, kto szybciej pozbędzie się zdrowia albo resztek godności. A najlepsze jest to, że za nimi pędzą młodzi odbiorcy – często dzieci – którzy myślą, że “skoro mój idol to zrobił, to na pewno jest to mądre i bezpieczne!”. Spoiler alert: nie jest.
Zapnijcie pasy, bo dziś przejrzymy najgłupsze i najniebezpieczniejsze trendy, które rosną szybciej niż followersi na TikToku.
Jedzenie muchomorów, bo „to naturalny psychodelik”
Bo przecież jak coś rośnie w lesie, to na pewno można to zjeść, prawda? 🙃 Influencerzy odkryli muchomora czerwonego i nagle okazało się, że to „magiczny grzyb”, który „oczyszcza duszę i otwiera umysł”. Szkoda tylko, że równie skutecznie otwiera też drogę do najbliższego oddziału toksykologii.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ci sami ludzie, którzy panicznie czytają etykietę na jogurcie („czy tu aby nie ma glutenu i E621???”), bez problemu wrzucają do ust czerwonego grzyba z białymi kropkami. Bo wiecie, bio, naturalne, prosto z lasu.
Klej do paznokci zamiast szminki
Był taki „challenge” na TikToku, gdzie dziewczyny (a czasem i chłopaki) smarowały sobie usta superglue, żeby „powiększyć je naturalnie”. Naturalnie, czyli tak, jakbyś próbował powiększyć telewizor waląc w niego młotkiem. Efekt? Usta sklejone na amen, poparzenia chemiczne i wizyty na ostrym dyżurze. Ale hej, przynajmniej wyglądało to przez 5 sekund jak u Kylie Jenner, więc było warto, prawda?

„Ice bucket challenge” level hard – czyli oblewanie się wrzątkiem
Kiedyś było wylewanie na siebie wiadra zimnej wody w szczytnym celu. Piękna akcja. Ale potem ktoś wpadł na pomysł, że zimna woda jest passé. Lepiej wrzątek! W końcu ból to tylko stan umysłu, a poparzenia drugiego stopnia można elegancko ukryć filtrem na Instagramie.

Jedzenie kapsułek do prania
Ten trend był tak głupi, że nawet producenci kapsułek musieli dodawać komunikaty: „nie do jedzenia”. Serio, jeśli firma musi ci napisać, że kapsułka z wybielaczem nie jest gumą do żucia, to chyba znak, że jako cywilizacja poszliśmy w złym kierunku.
Dzieciaki połykały kolorowe kapsułki, bo wyglądały jak cukierki. Efekt? Zatrucia, oparzenia przełyku, a w najlepszym przypadku bardzo droga kupa.

Samodzielne usuwanie pieprzyków i pryszczy nożem kuchennym
Tak, to też istnieje. Influencerzy pokazują, jak w domowych warunkach „tanio i skutecznie” pozbyć się znamion. Co prawda dermatolodzy spędzają lata na studiach, żeby wiedzieć, jak bezpiecznie to robić… ale po co, skoro można wziąć nóż z Ikei i zrobić tutorial na TikToku?
Efekt: blizny, zakażenia, a czasem coś jeszcze gorszego. Ale przynajmniej liczba lajków rośnie, a to przecież najważniejsze.

Zakończenie
To tylko kilka przykładów, a lista głupich trendów rośnie szybciej niż kolejka do darmowych próbek w Biedronce. Influencerzy zrobią wszystko dla zasięgów – a młodzi widzowie często traktują ich jak autorytety.
I tu jest największy problem: brak filtrów krytycznego myślenia. Bo o ile dorosły człowiek spojrzy na filmik z jedzeniem kapsułki i pomyśli „WTF?”, to dziecko pomyśli „O, to musi być zabawne, też spróbuję”.
Więc może zamiast kolejnego challenge’u z pogranicza survival horroru, influencerzy mogliby wymyślić coś pożytecznego? Nie wiem… na przykład challenge czytania książki. Ale pewnie nie, bo książki nie mają ładnych kolorów jak kapsułki do prania.
Zobacz również: Czy mój portfel ma już swoją aplikację? Programy lojalnościowe i aplikacje supermarketów
Odwiedź nas na Facebooku!






Jeden komentarz